Miesiąc temu pisaliśmy o nowych procesorach ze stajni AMD. Ryzen z serii 7 to świetne rozwiązanie dla wszystkich osób, które chcą zainwestować w dobry sprzęt, za sporo niższą kwotę niż u konkurencji. Tymczasem nadszedł teraz czas na kolejne nowości.
Odpowiedzią na tak zwaną "średnią półkę" mają być wprowadzone właśnie do sprzedaży modele Ryzen z serii 5, a więc słabsze, ale i tańsze od topowych siódemek. Tym co odróżnia serie od siebie jest przede wszystkim ilość rdzeni. Ryzen 5 to układy sześciordzeniowe (dwunastowątkowe) i czterordzeniowe (z ośmioma wątkami). Te pierwsze otrzymały oznaczenie modelowe 1600X oraz 1600. Procesory z czterema jądrami to modele 1500X oraz 1400. Jednoznacznym konkurentem dla Ryzen 5 mają więc być procesory Core i5 od Intela.
Przede wszystkim opłacalność
Podobnie jak w przypadku siódemek, nowe produkty AMD mają być wielce kuszącą alternatywą dla układów droższych w zakupie, o kilkaset złotych, nie ustępując im znacząco pod kątem wydajności. Tutaj jednak należy zaznaczyć, że wydajność wydajności nierówna i procesory obu marek wykazują się odmienną charakterystyką. AMD od dawna stawia na architektury, które świetnie sprawdzają się w różnorodnych programach użytkowych, także tych do przetwarzania czy renderowania grafiki bądź filmów.
Bazujące na architekturze Zen (Ry-zen, ciekawa gra słów), z serii 5 mają w praktyce mniej rdzeni i są tańsze, lecz w pozostałych cechach, jak wydajność w pracy wielowątkowej i łatwości overclockingu do około 4HGz, mają dorównywać droższym "braciom". Ciekawą opcją jest szczególnie model 1400, który w ramach oszczędności ma pamięć podręczną trzeciego poziomu z 8 MB, natomiast drugiego poziomu na 2 MB, co oznaczać może, że są one bardzo dobrze okrojoną o połowę wersją Ryzena 7 1700. Sam procesor, podobnie jak pozostałe z rodziny, bazuje na platformie AM4 oraz cechuje się 65-watową wartością TDP. W tej konstrukcji nie znajdziemy również zintegrowanego układu graficznego, ale za to znalazło się miejsce i fundusze na implementację kontrolera pamięci DDR4 z maksymalną obsługą do 64GB, jeśli więc użytkownik wymagać będzie bardzo dużej ilości pamięci podręcznej, nawet najtańszy Ryzen 5 podoła temu zadaniu. Taktowanie bazowe modelu 1400 to 3200 MHz, zaś w trybie Turbo osiągnąć może 3400 MHz.
Zdjęcie: AMD
Moc za niewielkie pieniądze
W przypadku procesorów 1500X i 1600X (także bez dopisku "X") są to w mniejszym stopniu okrojone układy Ryzen 7. Tutaj również zachowano odpowiedni balans: więcej rdzeni, więcej wątków, ale niższa cena niż w podobnych układach u konkurentów z Intela. Widać to szczególnie w zastosowaniach półprofesjonalnych, mniej w przypadku gier. Wersje procesorów z dopiskiem "X" przewyższają bezpośredniego konkurenta Core i5-7600K w praktycznie każdym aspekcie, łapiąc nieco zadyszki w grach. Tym samym ugruntowuje się pogląd, że do grania produkty Intela nadal przeważają, tracąc jednak coraz więcej w kwestii pracy z zaawansowanym i zasobożernym oprogramowaniem użytkowym. W wersji 1500X znajdziemy cztery rdzenie i osiem wątków, taktowanie bazowe na poziomie 3,5 GHz, które może podskoczyć do wartości stałej 3,7 GHz w trybie Turbo.
Ryzen 1600 to z kolei konstrukcja sześciordzeniowa i dwunastowątkowa, jednak o nieco mniejszym taktowaniu, kolejno 3,2 GHz i 3,6 GHz, lecz z 16 MB pamięci cache. Największa różnica widoczna jest jednak w przypadku tysiącsześcetki z dopiskiem "X", która ma wprawdzie tyle samo rdzeni i wątków, jednak dużo wyższe taktowanie.
Ryzen 1600X bazuje na taktowaniu 3,6 GHz w normalnym trybie pracy, aby w miarę potrzeby przejść na pracę z 4 GHz w trybie Turbo. Ten procesor ma też wyższy współczynnik TDP na poziomie 95W.
Zdjęcie: AMD
Podwójne doładowanie
Podobnie jak w przypadku Ryzen 7, tak i w 5 dodatkowym zastrzykiem wydajności jest XFR, które określa maksymalną częstotliwość pracy dwóch rdzeni przy optymalnym chłodzeniu. Co więcej, procesory łatwo i bezpiecznie dają się podkręcać i to nie tylko z poziomu BIOSU, ale także i dedykowanego oprogramowania AMD - Ryzen Master - z poziomu Windowsa. Tym jednak, co może ostudzić zapał overclockerów jest to, że zarówno 1500X, jak i 1600X już wyjściowo pracują na wysokich - jak na siebie - zegarach. Tym samym zysk na dodatkowym podkręceniu może być znikomy lub wręcz żaden. Aplikacja do OC, mimo że ciekawa, zdaje się więc mieć sens jedynie w przypadku procesorów Ryzen 7.
Procesory 1400, 1500X, 1600 oraz 1600X są sprzedawane w komplecie ze schładzaczem Wraith Spire. Konstrukcja różni się od tego, co do tej pory znajdowaliśmy z procesorami w wersji BOX. Nowy cooler ma z założenia być wydajniejszy i cichszy. Oparty na okrągłej konstrukcji radiatorów, pięciołopatkowy wentylator cechuje się sporą szerokością i długą krawędzią łopatek. Do tego jest podświetlony, co może spodobać się osobom, które stawiają na efektowność komputerowych podzespołów.
Zdjęcie: AMD
Strzał w dziesiątkę?
Reasumując, procesory Ryzen 5 to świetne uzupełnienie serii 7 i to zarówno do zastosowań domowych, jak i - profesjonalnych, na niewielką skalę. Obie grupy procesorów poradzą sobie świetnie podczas edycji czy montażu wideo, a także pozwolą na komfortową obróbkę grafik. Układy te sprawdzają się również w grach, jednak nie w tak dobrym stopniu w jakim życzyłoby sobie samo AMD czy potencjalni klienci, którzy nie chcą sięgać bardzo głęboko do kieszeni.
Nie da się jednak ukryć, że także w przypadku gier, wybór Ryzena - chociażby 1600X, którego cena nie powinna przekroczyć 1200 złotych - wydaje się być warty rozpatrzenia. Szczególnie, że ceny tych układów już teraz są konkurencją dla Intela, a w dodatku mogą jeszcze nieco spaść. Są również informacje na temat tego, że "piątki" szczególnie dobrze współpracują ze średnio półkowymi kartami graficznymi AMD, co ucieszy szczególnie użytkowników, którzy dużą wagę przykładają do tego, aby ich komputer bazował na komponentach "czerwonego" producenta.
AMD po raz kolejny pokazało, że zna swoje miejsce na rynku i "czuje" potrzeby swoich obecnych czy przyszłych klientów. Nowe Ryzeny wyceniono na około 1200 (1600X), 1100 (1600), 900 (1500X) i 720 (1400) złotych i zdają się świetnie wypełniać lukę średnio i niskobudżetową. A to właśnie w tej przestrzeni mieści się większość użytkowników komputerów osobistych, dla których jakość i wydajność musi być właściwie i - co chyba najważniejsze - uczciwie wyceniona.