Obecnie mówi się, że nowe, kluczowe komponenty komputerowe nie są już taką konkurencją dla poprzednich modeli. I faktycznie jest w tym sporo prawdy patrząc chociażby na nowe karty graficzne Intela czy AMD. Podobnie jest także z procesorami, a więc podzespołami, od których często zaczynamy gdy myślimy o nowym komputerze.
Na nowe procesory czekamy obecnie dużo dłużej niż chociażby jeszcze 10 lat temu. Najlepszym przykładem jest linia procesorów bazujących na architekturze Bulldozer, którą wdrożyło w swoich produktach AMD. Oto teraz, po ponad 6 latach na rynek trafiają nowe procesory oparte o technologię Ryzen, które nie dość, że w dużej mierze mają odskoczyć od poprzedników, to także pozwolić AMD dogonić, a może i przegonić największego konkurencyjnego producenta procesorów w sprzedaży.
Bulldozery były bardzo dziwnymi procesorami. Dużo tańsze, nawet w topowej specyfikacji, od produktów Intela, bardzo dobre pod kątem zastosowań graficznych czy podkręcania, jednak słabsze w grach. Dodatkowo cechowały się dużą liczbą rdzeni i niezłym taktowaniem, które jednak często nie sprawdzało się w grach, lub mówiąc ściślej, sprawdzało się w mniejszym stopniu niż w przypadku nawet średniaków Intela. O ile jednak Bulldozery traciły, także i marketingowo, w starciu z Intelami, o tyle mają one spore grono entuzjastów, którzy nie zamieniliby "czerwonego" serca swojego komputera na to w "niebieskim" kolorze. Smaczku dodaje również fakt, że w połączeniu z kartami Nvidii, zestawy z FX'ami - bo taki prefiks modelowy mają Bulldozery - osiągały lepsze wyniki niż wtedy, gdy w obudowie zarówno GPU, jak i CPU były AMD.
Zdjęcie: youtube/amd
Postęp technologiczny nie jest już tak duży jak jeszcze 10 lat temu. I chociaż czas ten wydaje się długi, okazuje się, że nawet maszyny zbudowane dekadę temu, są w stanie w dniu dzisiejszym normalnie działać, często pozwalając również uruchomić grę, nawet w niezłych detalach.
Ryzen 7, czyli linia nowych procesorów AMD, niejako kontynuuje marketingowy koncept, który przyświecał wszystkim produktom tego producenta od dawna. Ich produkty są sporo tańsze od konkurencji, a wydajność mają tylko nieznacznie gorszą bądź nawet równą produktom Intela. Czy jest jednak tak różowo? Nie do końca.
Do sklepów jadą już polskie dystrybucje trzech nowych modeli procesorów AMD Ryzen 7. Są nimi kolejno 1700 (1590 zł), 1700X (1820 zł) oraz 1800X (2400 zł). Każdy z nich może się pochwalić ośmioma fizycznymi rdzeniami, z obsługą do 16 wątków. W suchej specyfikacji brzmi to więc bardzo dobrze, jednak w testach środowiskowych wcale tak dobrze być nie musi. AMD przy projektowaniu nowej architektury wzięło pod uwagę problemy, które miały Bulldozery i dlatego Ryzeny mają być wydajniejsze nawet o +40% na jednym rdzeniu. Producent podaje szacunkowe dane, że udało się osiągnąć średnio wzrost na poziomie 52%. To dobra wiadomość, szczególnie dla tych, którzy myślą o tym czy stawiać na starego średniaka Intela, czy na "świeżynkę" AMD. W konsternację może również wprowadzić fakt, że w przypadku topowego obecnie modelu 1800X jego konkurencją w wydajności miałby się okazać procesor Intel Core i7 w wersji 6900K, która kosztuje - mimo upływu czasu - nad ponad dwukrotnie więcej.
Zdjęcie: youtube/amd
W tym miejscu znowu okazuje się, że w specyfikacji wszystko wygląda wspaniale, jednak jak pokazuje rzeczywistość, najczęściej topowe modele procesorów niezbyt nadają się do grania, zarówno pod względem ceny, jak i możliwości ich obsługi przez dane tytuły. Upraszczając, bardziej opłaca się pod kątem finansowym i wydajnościowym kupić do gier tańsze procesory, jak na przykład i5-6600 K czy 1800X niż ich droższych braci. Ci mają sens tylko wtedy, gdy komputer wykorzystujemy stricte do zadań profesjonalnych, obróbki wideo, grafiki czy projektowania.
Dodatkowo warto również dopowiedzieć, że wybór 1800X i tak może okazać się pomysłem nietrafionym, bo w przypadku gier ważniejsze będzie taktowanie zegarów i współpraca z mocnym GPU niż sama liczba dostępnych rdzeni. Szukając więc procesora do komputera do gier, rozsądniejszym wydaje się więc wstrzymanie się do czasu premiery Ryzenów 5, które będą miały mniej fizycznych rdzeni, ale będą dużo tańsze. Dla porównania zapowiadany, czterordzeniowy Ryzen 5 1400 ma być do kupienia za około 800 złotych, a droższa wersja 1600X z sześcioma rdzeniami kosztować około 1200 złotych.
Wspomniane jednak wyżej tańsze procesory AMD będą dostępne dopiero za jakiś czas, ale warto przyjrzeć się bliżej trzem dostępnym już produktom czerwonych. Najtańszy z tego trio, Ryzen 1700 za około 1500 złotych, bazuje na nowej podstawce AM4. Jego standardowe taktowanie to 3,0 GHz, a w trybie Turbo ma się rozpędzić do 3,7 GHz. W trybie maksymalnego przyspieszania XFR z procesora wycisnąć można 3,75 GHz. Model ten pozwoli się również podkręcić dzięki odblokowanemu mnożnikowi. Procesor obsługiwać ma dwukanałową pamięć ram DDR4 2667. Pobór mocy (TDP) ma oscylować w granicy 65W, a kupując ten produkt w zestawie otrzymamy chłodzenie Wraith Spire LED.
Zdjęcie: youtube/amd
Opcją środkową jest wersja 1700X, która różni się od wersji bez "iksa" taktowaniem, które wynosi 3,4 GHz, w Turbo 3,8 GHz oraz 3,9 GHz w Turbo XFR. W przypadku pamięci i overclockingu jest identycznie jak w przypadku 1700. Model X ten ma pobierać moc w granicy 95W i będzie sprzedawany jako OEM, a więc bez chłodzenia.
Topowa wersja Ryzena, czyli 1800X, cechuje się taktowaniem w standardzie na poziomie 3,6 GHz, 4,0 GHz w Turbo oraz zawrotnych 4,1 GHz w Turbo XFR. Podobnie jak poprzednicy ma mieć odblokowany mnożnik, dzięki czemu będzie wdzięczną podstawą do OC. TDP tego modelu to 95 W.
Nowa architektura AMD to na pewno nie rewolucja, natomiast doskonały krok AMD w kierunku obalania hegemonii rynku przez Intela. Mimo tego, że nowe procesory wymuszają przesiadkę także na nowe płyty główne z podstawką AM4, to jednak ich deklarowana wydajność i cena wydają się warte ryzyka. Szczególnie, że "czerwoni" zdają się doskonale znać swoje możliwości i potrzeby rynku, dobrze wyceniając oraz racjonalnie szacując potrzeby klientów. W dłuższej perspektywie może to spowodować, że Intel w końcu zacznie obniżać ceny swoich produktów, przyczyniając się do naprawy rynku procesorów.
Zdjęcie: amd
Czy jednak warto już teraz kupować nowego Ryzena? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Każdy kto zna możliwości procesorów AMD wie, że są to konstrukcje solidne, i chociaż niepozbawione wad, potrafią być wdzięcznym i długo bijącym sercem komputerów, nawet tych, które nastawione są na wydajność. Podobnie jak w przypadku Bulldozerów, warto poczekać na wprowadzenie kolejnych modeli, które pokażą w pełni rozciągłości możliwości nowej architektury i uregulują ich ceny na rynku. Wtedy będziemy wiedzieć czy bardziej opłaca się postawić na rozwijający się i eksperymentujący produkt AMD, czy na starszy produkt odcinającego kupony Intela.