Dobrej jakości dźwięk to coś, za co warto zapłacić wiele. Szczególnie, gdy jesteśmy audiofilami. Problem pojawia się wtedy, gdy będąc audiofilami, nie jesteśmy równocześnie milionerami. W takiej sytuacji możemy mieć nie lada problem ze skompletowaniem nowego zestawu Mark Levinson.
Mówiąc o tego typu urządzeniach, nie sposób nie mówić o ich cenie. Poszczególne komponenty zestawu kosztują bowiem tyle, co dobry, nowy samochód. O konkretnych cenach jednak później. Zestaw Mark Levinson składa się z kilku elementów najwyższej klasy: źródła dźwięku w postaci odtwarzacza CD Mark Levinson No 519, referencyjnego przedwzmacniacza dual-mono Mark Levinson No 52 oraz dwóch referencyjnych monofonicznych wzmacniaczy mocy Mark Levinson No 536.
Tak jak i rzeki mają swój początek u źródła, tak i dźwięk zestawu ma początek w konkretnym miejscu. Jest nim nowoczesny odtwarzacz muzyczny Mark Levinson No 519, który łączy w sobie bezprzewodowe i przewodowe systemy przesyłania muzyki wraz z tradycyjnym odtwarzaniem płyt kompaktowych. Oprócz tego odtwarzacz oferuje możliwość wykorzystywania napędów pamięci masowych USB, a także innych źródeł cyfrowych. Nie będzie również problemem korzystanie z Bluetooth wraz z technologią Clari-Fi firmy HARMAN, służącą do rekonstrukcji muzyki, która utraciła swoją jakość w procesie cyfrowej kompresji danych.
Zdjęcie: mark levinson
Odtwarzacz No 519 został zaprojektowany i zbudowany tak, aby zapewnić niespotykaną muzyczną dokładność i wyjątkową rozpiętość dynamiczną. Sercem urządzenia jest przetwornik ML z procesorem ESS Sabre 32 Reference, który pozwala na odtwarzanie rozdzielczości do 24 bitów, 192 kHz z PCM i DSD double-speed. Oprócz tego w obudowie umieszczono kompletny komputer, działający na systemie operacyjnym Linux, który ma zapewnić płynną pracę na najwyższym poziomie jakościowym, niezależnie od konfiguracji. Sprzęt wspiera także obsługę serwisów streamingowych, takich jak Spotify Connect, TIDAL czy Deezer, a także dużą ilość stacji internetowych rozgłośni radiowych czy podcastów.
Jak przystało na sprzęt z najwyższej półki, odtwarzacz umożliwia pełną i wygodną regulację dźwięku, dzięki czemu jego potencjał może być wykorzystany niemal z każdymi głośnikami czy słuchawkami. Korzystanie z No 519 nie wymaga korzystania z przedwzmacniacza. Przełączane wyjście niesymetryczne z filtrem low-pass pozwala na bezpośrednie połączenie z aktywnym subwooferem.
Zdjęcie: mark levinson
Skoro o przedwzmacniaczu mowa, Mark Levinson stworzył również taki produkt, który otrzymał nazwę modelową No 52. Jak twierdzi producent, jest to najlepszy przedwzmacniacz w historii marki. Sprzęt podzielony jest pomiędzy dwie obudowy, wykonane z wysokiej jakości aluminium. Wrażliwe na zakłócenia komponenty są odpowiednio odseparowane. Oprócz tego sprzęt jest wyposażony w wyświetlacz, układy wzmacniające oraz wejścia i wyjścia. No 52 oferuje także szereg wejść analogowych i sterujących, dzięki czemu będzie idealnym sercem domowego audio na najwyższym możliwym do uzyskania poziomie. Sprzęt wspiera również tryb SSP, którego zadaniem jest zapewnienie możliwość integracji źródeł podłączonych do systemu kina domowego przy zachowaniu optymalnej i niezależnej pracy stereo dla muzyki.
Na koniec trzeba powiedzieć o ostatniej nowości Mark Levinson, którą są dwa monobloki muzyczne No 536, czyli jednokanałowe wzmacniacze z czystą ścieżką obwodu dla prądu wysokiego. Oprócz tego kolumny mają zapewnić niski poziom zakłóceń dla 400 watów na kanał, a oprócz tego odsłuch w klasie A.
Zdjęcie: mark levinson
Opisywany zestaw to niemały wydatek. Właściwie mówiąc "niemały" mamy na myśli ogromny, bo łącznie całość kosztuje niebagatelne 373 600 zł. Odtwarzacz No 519 kosztuje 93 900 złotych, za przedwzmacniacz zapłać trzeba 139 900 złotych, a monobloki to wydatek rzędu 69 900 złotych za sztukę. Znajdzie się w naszym kraju na nie chętny z grubym portfelem i dobrym uchem?
Źródło: mark levinson